Lipiec tego roku był wyjątkowo upalny. Słońce grzało
niemiłosiernie, przyprawiając siedzącą nad stertą papierów Hermionę o ból
głowy. Stojący w kącie gabinetu wiatraczek kompletnie nic nie dawał, dlatego
dziewczyna dodatkowo próbowała wachlować się teczką z dokumentami. W pewnym
momencie usłyszała pukanie do drzwi.
- Proszę - krzyknęła. W progu zobaczyła
rozczochraną, kruczoczarną czuprynę Harry'ego.
- Mam do ciebie sprawę, która na pewno
cię nie ucieszy - powiedział brunet, siadając na starym, lekko już wysłużonym
krześle. Hermiona westchnęła pióro do kałamarza i spojrzała w zielone oczy
przyjaciela unosząc brwi.
- Kingsley chciałby, żebyś wzięła
udział w pewnym projekcie dotyczącym wychodzących ma wolność więźniów Azkabanu.
- Mam przecież tyle pracy - powiedziała
wskazując na swoje zawalone dokumentami biurko. - Kiedy ja znajdę czas na jakiś
dodatkowy projekt?
- Zostaniesz zwolniona z większości
obowiązków na ten czas.
- Ale ja muszę dokończyć te sprawy!
- Miona, błagam cię, nie złość się. To
wymysł Kingsleya, a nie mój.
Dziewczyna
ponownie westchnęła.
- No dobrze. Wytłumacz mi proszę, o co
chodzi w tym projekcie i czego dokładnie dotyczy.
Harry, na znak, że właśnie nadszedł
czas na wyjawienie tej gorszej części, przeczesał nerwowo włosy.
- Projekt będzie dotyczył integracji
wybranego więźnia z nowo odbudowanym po wojnie światem czarodziejów.
- Ale to bez sensu. Sama większość z
nich zamknęłam w Azkabanie.
- Dlatego tobie przypadnie ktoś, kogo
nie zamknęłaś. Uwierz, że ja też nie jestem z tego powodu zadowolony.
- Wiesz może, kim będę musiała się
zająć?
- Malfoyem.
Dziewczyna momentalnie zapomniała o
męczącym ją upale i z hukiem odłożyła teczkę służącą jako wachlarz.
- Cooo?! Czy ten człowiek oszalał! Mam
pomagać tej zapchlonej fretce?!
- Ja mam niewiele lepiej. Przydzielili
mi Zabiniego.
- Ale ja się nie dam rady z nim
dogadać! Całe życie wyzywał mnie od szlam!
- Próbowałem coś z tym zrobić, ale
Kingsley nie chce o niczym słyszeć.
- Już ja sobie z nim pogadam - warknęła
panna Granger i jak burza wybiegła z gabinetu, zostawiając przyjaciela w
całkowitym osłupieniu.
- I pomyśleć, że zawsze była ostoją
spokoju - westchnął brunet, biorąc do ręki teczkę, żeby się powachlować.
#################################################
Bez pukania wparowała do gabinetu
ministra magii.
- Z jakiej racji mam pomagać tej
zapchlonej, snobistycznej, tlenionej fretce!!! - wrzasnęła Hermiona patrząc na
siedzącego przy biurku Shacklebolta. Mężczyzna wytarł pot z czoła i podniósł
wzrok znad papierów.
- Ktoś musi pomóc panu Malfoyowi odnaleźć
się w nowej rzeczywistości. Uważam, że ty jesteś najlepszą osobą do tego
zadania.
- Przecież doskonale wiesz, że my się
prędzej pozagryzamy niż zaczniemy współpracować.
- Właśnie dlatego... - wypowiedź
ministra przerwało pukanie do drzwi. - Proszę!
W progu stanął wysoki, przystojny
blondyn ubrany w powycierane na kolanach spodnie i czarną koszulkę bez rękawów.
W tym stroju i opadających w artystycznym nieładzie na czoło włosach wyglądał
jak typowy bad boy.
- Dzień dobry - odezwał się,
rozglądając po gabinecie - Miałem przyjść ... Oooo... kogo moje oczy widzą.
Królowa szlamowatych kujonów Granger.
- Oooo... król tlenionych tchórzofretek
Malfoy - odgryzła się Hermiona. - Widzę, że w Azkabanie nie nauczyli cię
pokory.
Na wspomnienie o więzieniu mina
blondyna na chwilę spochmurniała, jednak po chwili na jego arystokratycznym
obliczu znów zagościł ironiczny uśmieszek.
- Panie Malfoy, proszę się wyrażać -
wtrącił Kingsley, aby zapobiec nadciągającej kłótni - Oczywiście pamiętam o
dzisiejszym spokaniu. Proszę, oboje zajmijcie miejsca.
Usiedli zabijając się wzrokiem.
- Przedstawię wam teraz pokrótce mój
plan. Draco przejdzie szkolenie na aurora poprowadzone przez ciebie Hermiono, a
następnie, aby sprawdzić, jak sobie radzi przydzielimy wam obojgu jakąś misję.
- Dlaczego morderca bez serca ma zostać
aurorem! - zawołała Hermiona z oburzeniem.
- Nie wypowiadaj się na tematy, o
których nie masz pojęcia Granger - wysyczał Draco przez zęby. Jednocześnie
zerwali się z miejsc celując w siebie różdżkami.
- Proszę, zachowajcie spokój. Macie
współpracować, a nie walczyć - powiedział minister, starając się załagodzić
atmosferę, która w tym momencie była tak gęsta, że bez problemu można by ją
pokroić nożem. - Na początek uściśnijcie ręce na zgodę.
Krzywiąc się jak przy jedzeniu cytryny,
schowali różdżki i podali sobie ręce. Kiedy ich dłonie się zetknęły oboje
przeszedł dziwny, ale przyjemny dreszcz.
- Bardzo dobrze - odparł Kingsley z
wyraźną ulgą w głosie. - Myślę, że najlepiej będzie zacząć od jutra.
###################################################
Całkowicie wyczerpana upalnym dniem
Hermiona teleportowała się do swojego małego mieszkanka na przedmieściach
Londynu. Zdjęła niewygodne buty i rozpuściła włosy z ciasnego koka. Chwilę
później poczuła, że do nóg łasi się jej ukochany kuguchar.
- Cześć Krzywołapku - powiedziała
biorąc pupila na ręce. - Zaraz się tobą zajmę.
Weszła do salonu i usiadła na wygodnym
fotelu.
Nie było jej jednak dane nacieszyć się
chwilą wolności od obowiązków, bo usłyszała głośne pukanie. Postawiła kota na
ziemi i poszła otworzyć drzwi. Do środka wpadł zdyszana Ginny.
- Opowiadaj o co chodzi z tym
projektem. Harry cały dzień jest jakiś struty i nie chce pisnąć słówka na ten
temat - powiedziała oburzonym głosem rudowłosa.
- Naprawdę nie ma o czym mówić -
odparła Hermiona. - Chodzi o pomoc dla tych, którzy niedawno wyszli z Azkabanu.
Mam wyszkolić Malfoya na aurora i później pojechać z nim na jakąś misję.
Masakra.
- Że co?! Masz pracować z kimś, kto cię
przez tyle lat poniżał?!
- Dokładnie tak. Nie mam pojęcia jak wytrzymamy
nie zabijając siebie nawzajem.
- A co Harry ma z tym wspólnego?
- Jemu przydzielili Zabiniego.
- To tysiąc razy lepiej niż Malfoy. Nie
możesz czegoś z tym zrobić?
- Próbowałam rozmawiać z Kingsleyem,
ale skończyło się na tym, że musiałam "pogodzić się" z tą
tchórzofretką.
Ginny już otwierała usta by coś
powiedzieć, kiedy rozbrzmiał dźwięk magicznego pagera.
- Potrzebują mnie w Mungu -
oświadczyła, wyjmując piszczące urządzenie z kieszeni. - Trzymaj się Miona. I
jakby fretka coś nabroiła, daj mi znać. Już ja się z nim rozprawię.
Obie kobiety wybuchnęły śmiechem i
rudowłosa zniknęła za drzwiami.
#####################################################
Oto pierwszy rozdział mojego pierwszego
fanfiction z Harry'ego Pottera. Z góry przepraszam za jakiekolwiek błędy.
Postaram się wstawiać co najmniej jeden rozdział w tygodniu. <3 <3
Pozdrawiam cieplutko (-;