czwartek, 27 lipca 2017

MINIATURKA "UCIECZKA" CZĘŚĆ II

         Powoli otworzyła powieki, a na jej twarz wypłynął lekki uśmiech. Dawno nie czuła się tak wypoczęta. Ciągłe koszmary i warty nocne nie pozwalały przesypiać w spokoju całych nocy.
         Chciała wstać, by zacząć rozkoszować się miło rozpoczętym dniem, jednak coś ją powstrzymało. Tym czymś było silne ramię owinięte wokół jej talii. Odwróciła głowę w stronę przeszkody i zamarła. Tuż obok niej leżał Draco Malfoy, śpiąc w najlepsze. Jego przystojna twarz była niezwykle spokojna, usta lekko otwarte, a  jasne włosy rozrzucone w artystycznym nieładzie. Wyglądał tak słodko i rozkosznie, że nie mogła oderwać od niego wzroku.
         Po kilku minutach otrząsnęła się chwilowego transu. Delikatnie, by go nie obudzić wyplątała się z uścisku. Chłopak poruszył się nieznacznie i wymamrotał coś niezrozumiałego, ale ku zadowoleniu Hermiony dalej spokojnie spał. Na palcach wyszła z namiotu, po drodze zarzucając na ramiona kurtkę. Usiadła na pieńku, a jej myśli zaczęły błądzić wokół pewnego ślizgona.
         Od nieszczęsnego pobytu w Malfoy Manor jego zachowanie było delikatnie mówiąc dziwne i nieprzewidywalne. Zamiast wyzywać ją od szlam, wspierać ciotkę podczas tortur, życzyć jej śmierci w straszliwych męczarniach, opatruje ją, ratuje z opresji i pomaga. Co było powodem tak diametralnej zmiany? Dlaczego chłopak, który od zawsze uprzykrzał jej życie nagle się o nią troszczy? Tyle nurtujących pytań, żadnych odpowiedzi. Jakby tego było mało wciąż czuła na sobie jego piękny, mącący w głowie zapach.
         - Widzę, że już ciepło księżniczce - podskoczyła, słysząc głos Malfoya. Odwróciła się w jego stronę. Stał z rękami w kieszeniach i ironicznym uśmieszkiem na twarzy. Skwitowała jego wypowiedź cichym prychnięciem.
         Nastała chwila milczenia, w której to chłopak usiadł, tuż obok dziewczyny. Przypatrywali się sobie nawzajem, wciąż nie mówiąc ani słowa. Dopiero tej nocy poczuli, jak bardzo doskwierała im samotność. Niby przebywali razem, ale kompletny brak możliwości wygadania się drugiej osobie pogłębiał i tak ciężką, dręczącą ich depresję.
         - Możesz mi wyjaśnić, dlaczego robisz to wszystko? - zapytała przerywając ciszę. Wyraz jego twarzy z ironicznego stał się nieodgadniony. Przeczesał nerwowo włosy i westchnął.
         - Po prostu nie chcę być taki jak moja rodzina - wymamrotał. - Te ich poglądy na temat czystości krwi kompletnie mijają się z prawdą.
         Na te słowa Brązowowłosa otworzyła usta ze zdziwienia i wytrzeszczyła oczy. Przez sześć lat znajomości z Blondynem nie spodziewała się usłyszeć od niego takiego wyznania. Draco Malfoy krytykujący swoją rodzinę?! Przecież to niedorzeczne.
         - Pewnie miałaś mnie za bezdusznego śmierciożercę, tępiciela szlam niezdolnego do jakichkolwiek ludzkich uczuć - stwierdził z wyraźną goryczą, tępo wpatrując się przed siebie.
         - A za kogo miałam cię mieć skoro tak chętnie obrażałeś osoby urodzone w mugolskich rodzinach, a swojego ojca, zagorzałego śmierciożercę, dosłownie ubóstwiałeś - odparła oskarżycielskim tonem, na co chłopak spuścił głowę i wbił w wzrok w swoje dłonie.
         - Kiedy postanowiłeś przejść na słuszną stronę - spytała po chwili, już nieco spokojniejszym głosem.
         - Po tym, jak dowiedziałem się o śmierci mojej matki. To było dla mnie jak impuls. Od razu po przeczytaniu listu od ojca, który wyraźnie mówił, że to on jest za to odpowiedzialny, pobiegłem do Dumbledore'a, wiedząc, iż jest on jedyną osobą, która może mi pomóc. Nie pomyliłem się. Pozwolił mi zostać szpiegiem zakonu. Później wtajemniczył mnie w cały wasz plan i w razie problemów taki jak ten ze schwytaniem ciebie przez szmalcowników, miałem pomóc. To była słuszna decyzja, dzięki której nie splamiłem krwią swoich rąk. Wreszcie miałem odwagę postawić się ojcu.
         Kiedy skończył opowiadać ponownie nastała między nimi cisza. Hermiona próbowała przyjąć te wszystkie informacje do wiadomości, Draco czekał na jej reakcję. Po kilku minutach Gryfonka otrząsnęła się z zamyślenia i spojrzała prosto w oczy swojego towarzysza. Przy okazji zauważyła, że miały one piękny, szaroniebieski odcień.
         - Zawsze wierzyłam, że pod tą twoją skorupą nienawiści kryje się cząstka dobra - oświadczyła nieśmiało. - Dziękuję za to, że uratowałeś przed śmiercią.
         - Nie ma za co - odparł trochę zawstydzony, w końcu nigdy nie spodziewał się usłyszeć pochwały z ust Hermiony Granger. - Mam nadzieję, że uda mi się chociaż w najmniejszym stopniu odkupić swoje winy.

####################

         Od tamtego poranka ich relacje znacznie się poprawiły. Codziennie spędzali razem dużo czasu na planowaniu dalszych działań, rozmowach czy zwykłym wspólnym milczeniu. Ich dni co prawda dalej polegały głównie na wędrówce, rzucaniu zaklęć ochronnych i staniu na warcie, jednak czuli się dużo raźniej.
         Jednocześnie zamiast zwykłej sympatii oboje zaczęli odczuwać coś więcej. Każdy przypadkowy dotyk czy bliskość powodowały szybsze bicie serca i dziwny, ale przyjemny dreszcz. Jednak żadne z nich nie miało odwagi się do tego przyznać, szczególnie, że było jeszcze stanowczo za wcześnie na mówienie o wzajemnym zaufaniu.

####################

         Któregoś wieczoru siedzieli przed namiotem, odpoczywając po całodniowej podróży, kiedy oślepiło ich jasnoniebieskie światło. Na leśnej polanie, niedaleko ich obozu pojawił się srebrzysty jeleń. Hermiona od razu rozpoznała w nim patronusa Harry'ego. Zerwała się z miejsca i wpatrywała się zwierzę, zmierzające w ich kierunku. W pewnym momencie jeleń przemówił głosem jej czarnowłosego przyjaciela.
         - Mamy nadzieję, że jesteś już bezpieczna, a ta tchórzofretka nie zawiodła - na wzmiankę o tchórzofretce Draco skrzywił się lekko. - Póki co nie udało nam się znaleźć kolejnego horkruksa i nawet nie wiemy, gdzie szukać. Potrzebujemy twojej pomocy. Spotkajmy się w Muszelce na przedmieściach Tinworth. Dom otoczony jest silnym zaklęciami ochronnymi, dlatego musicie się aportować się na plaży. Uważaj na siebie Miona.
         Po wypowiedzeniu ostatniego słowa patronus rozpłynął się w powietrzu. Dziewczyna jeszcze długo wpatrywała się w miejsce jego zniknięcia. Kamień spadł jej z serca na wieść, że Harry i Ron są bezpieczni.
         - Czeka nas kolejna podróż - westchnął Draco, wyrywając Hermionę z chwilowego odrętwienia. Niezbyt podobał mu się pomysł spotkania z resztą Złotego Trio. Przez te kilka tygodni był bardzo zadowolony z towarzystwa Brązowowłosej i zwyczajnie nie chciał się nią z nikim dzielić, a już szczególnie z Bliznowatym i Łasicą. Bał się, że oboje zaczną ją nastawiać przeciwko niemu, albo co gorsza przypomni sobie ona o miłości do tego rudego śmierdziela.
         - Na to wygląda - odparła dziewczyna, uśmiechając się na myśl o ponownym zobaczeniu przyjaciół. - Swoją drogą nie sądziłam, że Harry potrafi wyczarowywać mówiące patronusy.

####################

Oto kolejna część miniaturki!!! W najbliższym czasie postaram się dodać w końcu kolejny rozdział "Odcieni szarości", bo niestety trochę zaniedbałam to opowiadanie, za co przepraszam.

Pozdrawiam cieplutko,
Zoe Collins

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz